środa, 30 grudnia 2020

Ostatnia godzina – Anna Bartłomiejczyk, Marta Gajewska || recenzja [obszerna]

Nie sądziłam, że przyjdzie mi w tym roku przyznać tytuł największego książkowego zawodu. A jednak... Z przykrością muszę przyznać, że na książce Bestselerek (YOUTUBE| INSTAGRAM) nie bawiłam się najlepiej. W zasadzie – prawie w ogóle się nie bawiłam. Moi znajomi, z którymi na bieżąco dzieliłam się odczuciami zdecydowanie mogliby potwierdzić, że stosunek do tej powieści zmieniałam bardzo dynamicznie. Jest mi bardzo przykro, że muszę to napisać, ale tak właśnie czuję.

Na początku bardzo liczyłam na wartką akcję, ponieważ już w pierwszym rozdziale akcja zostaje zainaugurowana z wysokiego C, a konkretnie dosyć porządnym grzmotnięciem – dosłownie. Dodatkowo opis wskazuje, że znajdujemy się w świecie zdecydowanie chylącym się ku końcowi. I tu bardzo ciekawy zwrot akcji, bo… wcale tak nie jest. To chyba pierwsza książka o końcu świata, w którym tego końca świata nie ma. Jakby świat zaczął się walić, ale ktoś dał mu Snikersa […i jedziesz dalej].

wtorek, 22 grudnia 2020

Trylogia Girl Online – Zoe Sugg || recenzja

W Penny, Noah i Elliot’cie zakochałam się pić lat temu – tak, to dużo. Byłam do tego zauroczona tą historią, że gdy ukazała się kontynuacja „Girl Online” od razu po nią sięgnęłam. Wcześniej nie miałam pojęcia kim jest Zoe Sugg, występująca w Internecie pod pseudonimem Zoella. Po przeczytaniu jej debiutu od razu wiedziałam, że chcę zapoznać się z internetową działalnością autorki. Zoe okazała się bardzo uroczą, naturalną dziewczyną, która pokazuje w sieci swoje codzienne życie. Co ciekawe, jej pogodę ducha widać w powieściach. Język jest lekki, akcja toczy się dosyć szybko a całość napisana jest tak, że po prostu nie można się od tych powieści oderwać!

Cztery lata temu pisałam o niej na blogu w samych superlatywach i – uwaga spoiler – wszystko wskazuje na to, że ta recenzja nie będzie od tego zbytnio odbiegać. Najlepiej jednak będzie jeśli zaczniemy od początku, czyli od opisu. Choć opis pierwszej części bardzo mnie zainteresował, bo nigdy wcześniej nie spotkałam się z książką o blogerce – którą jakby nie patrzeć również już wtedy byłam i nadal jestem. Wydaje mi się, że właśnie to najbardziej przyciągnęło mnie tej pozycji, bo reszta opisu zapowiadała, że czeka nas dość sztampowa, schematyczna lektura.

sobota, 19 grudnia 2020

Kirke – Madeline Miller || recenzja

 

O tej książce krążą różne opinie – zarówno pozytywne, jak i negatywne. Ja natomiast od razu przyznam, że zakochałam się w tej powieści. Co warto zaznaczyć już na początku – jest to powieść dla dorosłych. Ja sięgając po nią byłam przekonana, że to książka dla młodzieży, dlatego przy pierwszej brutalnej scenie, nieco się zdziwiłam. Nie oznacza to jednak, że nie można się za nią zabrać nie będąc osobą pełnoletnią. Osobiście uważam, iż warto z lekturą poczekać, jeśli ktoś boi się, że pewnych wątków nie udźwignie.

Kirke jest czarownicą, którą znamy głównie z historii Odyseusza. Wiem jednak, że niektórzy w ogóle nie dowiadują się o jej istnieniu. Dlatego uważam, iż powstanie książki o tej postaci jest niezwykle dobrym posunięciem. W „Tułaczce Odyseusza” Kirke jest jedną z wielu pobocznych postaci, toteż niewiele mamy szansę się o niej dowiedzieć. W Polsce jej życiorys jest praktycznie nieznany. Teraz jednak dostajemy świetną historię o silnej kobiecie, która nie bała się sprzeciwić bogom, choć wiedziała o możliwych konsekwencjach.

Kirke, córka Heliosa – boga słońca. Jej dom nigdy nie powinien znajdować się wśród ludzi. Dzieje się natomiast inaczej. Dziewczyna od zawsze była zaintrygowana śmiertelnikami, dlatego jest zdolna do popełnienia przestępstwa, do którego popycha ją zachowanie jednego z nich. Kirke zostaje zesłana na wieczne wygnanie, na wyspę Ajaję. Tam przez setki lat żyje w samotności otaczana jedynie nimfami, które także trafiają na tę wyspę z powodu przewinień.

czwartek, 17 grudnia 2020

Trylogia DIMILY – Estelle Maskame || recenzja

 

Estelle Maskame swoje fanki zdobyła za pomocą portalu Wattpad, gdzie udostępniała rozdziały swoich powieści o Eden i Tylerze – przybranym rodzeństwie, które zostaje zmuszone do wspólnego spędzenia lata. Długo zastanawiałam się nad sięgnięciem po tę trylogię [nie czytałam 4. tomu, nie uważam go za potrzebny; historia zamknęła się dla mnie na 3. tomie], jednak w końcu uznałam, że ta powieść wywierci mi dziurę w brzuchu, jeśli jej nie przeczytam.

Ubiegłego lata, początkiem sierpnia 2019, sięgnęłam po pierwszą część noszącą tytuł „Czy wspomniałam, że Cię kocham?”. Bardzo podobał mi się fakt, że autorka powoli buduje relację pomiędzy bohaterami. Na pierwszy pocałunek trzeba czekać około połowę książki, więc nie jest to szybko rozwijający się romans. Dzięki takiej kreacji wątku romantycznego powieść zdecydowanie zyskała na autentyczności. Irytował mnie jednak fakt, że przez resztę książki wmawiane nam jest, iż miłość tych dwoje jest uczuciem zakazanym. Nie zgodzę się z tym – Tyler i Eden poznają się będąc już niemal dorosłymi ludźmi (mają kolejno 17 i 16 lat), małżeństwo ich rodziców nie sprawi, że nagle zostaną prawdziwym rodzeństwem. Wydaje mi się, że istotne jest tutaj zaznaczenie mojego spojrzenia na ten wątek, ponieważ miał on wpływ na ocenę. Także dla jasności: romans Eden i Tylera nigdy nie był dla mnie zakazany! Dodatkowo odepchnął mnie epilog tej części. Choć do tej pory bardzo lubiłam Eden, na ostatniej stronie po prostu ją znienawidziłam. Byłam zła na autorkę do tego stopnia, że nie potrafiłam się zmusić do przeczytania kontynuacji, choć pierwszą część pochłonęłam w jedną noc.

wtorek, 15 grudnia 2020

Dziwne losy Jane Eyre – Charlotte Bronte || recenzja

 

„Wzięłam miękki czarny ołówek, zatemperowałam go na grubo i zaczęłam pracować. Niebawem nakreśliłam na papierze szerokie i wypukłe czoło oraz kwadratowy zarys podbródka. Z przyjemnością oglądałam kontury tej twarzy i szybko zaczęłam uzupełniać jej rysy. Pod takim czołem trzeba dać silnie zaznaczone, prosto biegnące brwi; a potem, naturalnie, wyraźnie określony nos o prostym mostku i pełnych nozdrzach; dalej ruchliwe usta, bynajmniej nie małe; następnie silną brodę, z wyraźnym dołkiem w środku; oczywiście należało tu jeszcze dodać czarne bokobrody i włosy bujnie nastrzępione nad skroniami, falujące nad czołem.”

~ C. Bronte, „Dziwne losy Jane Eyre” (1847),
przekład: Teresa Świderska

 

Gdy sięgałam po tę powieść nie wiedziałam czego się spodziewać. Z książkami sióstr Bronte miałam już wcześniej styczność, jednak nie wiedziałam czy historia Jane Eyre również przypadnie mi do gustu. W „Wichrowych Wzgórzach” zakochałam się do tego stopnia, że zabrałam ją ze sobą nawet do szpitala. Jakże jednak ubogim w doświadczenia człowiekiem wtedy byłam!

„Dziwne losy Jane Eyre” są powieścią zupełnie inną. Zarówno pod względem narracyjnym (tu mamy do czynienia z narracją pierwszoosobową) oraz fabularnym. Stylistycznie jest dosyć podobnie, wręcz typowo dla epoki. I moim zdaniem to zdecydowany plus. Uwielbiam gotyckie powieści właśnie za ich niesamowity nastrój oraz język. Początkowo obawiałam się jednak, że książka mnie znudzi. Jest prawie dwukrotnie grubsza od „Wichrowych Wzgórz”. Nic takiego nie miało jednak miejsca.

sobota, 12 grudnia 2020

„Kamerdyner” – Marek Klat, Paweł Paliński, Mirosław Piepka, Michał Pruski || recenzja

     Przeszło dwa lata temu poszłam do kina nieco z przymusu. Sieć kin zorganizowała konkurs, w wyniku którego dostałam voucher jednoosobowy oraz gratisowy popcorn. Nie chciałam, żeby nagroda przepadła, więc pewnej wrześniowej soboty udałam się do kina. Wcześniej widziałam zwiastun „Kamerdynera” i wydał mi się ciekawą propozycją, dlatego właśnie mój wybór padł na ten seans. Nie do końca wiedziałam czego się spodziewać, ale zdecydowanie nie przypuszczałam, że oddam temu filmowi całe serce.

Film jest pięknym i poruszającym dziełem o miłości, wojnie i zbrodni. Nie dajcie się jednak zwieść sloganom promocyjnym – nie o miłość romantyczną tu chodzi. Romans w tym dziele był mi najbardziej obojętny. Dla mnie jest to utwór opowiadający historię synowskiej miłości, do kobiety, która zadbała o niego jak matka. Mateusz Kroll jest osieroconym Kaszubem, świetnym pianistą a wiele lat później staje się także świadkiem dokonanej na ludności kaszubskiej w okresie drugiej wojny światowej.

Nie powiedziałabym, że jest to historia Mateusza. To raczej historyczny obraz ziemi kaszubskiej na przełomie pierwszych czterdziestu pięciu lat dziewiętnastego wieku. Przedstawiona zostaje zarówno pierwsza jak i druga wojna światowa oraz związane z nimi przemiany na Pomorzu.

czwartek, 10 grudnia 2020

Michał Olszewski – „#upał” || recenzja


Powieść przeczytałam w styczniu, ponieważ była to lektura na studia. Ostatecznie nigdy o niej na zajęciach nie wspomnieliśmy, ale książkę przeczytałam. Jej autorem jest dziennikarz Gazety Wyborczej. Podaję tę informacje, ponieważ jest ona istotna w kontekście omawiania tego utworu. Książka jest krótka, ma zaledwie 318 stron, jednak nie oznacza to, iż jest powieścią lekką. I należy o tym pamiętać, bo nie każdy będzie się czuł komfortowo czytając „#upał”.

Początkowo powieść czytało mi się ciężko, nie podobało mi się, jednak im dalej, tym lepiej. Fabuła się rozwija, wydarzenia nabierają tempa, aż sami zaczynamy wpadać w rytm życia głównego bohatera. Bohatera, który przez cały czas musi trzymać rękę na pulsie, żeby nie przegapić żadnej ważnej informacji. Fej jest dziennikarzem miejskiego portalu i choć nie od razu wiemy, że ma wszystko, to szybko można to zauważyć. Ale pragnie jeszcze więcej, dlatego nie zwalnia tempa. Jest zupełnie pochłonięty przez natłok informacji, stara się poradzić sobie ze wszystkim na raz, jednak w pewnym momencie dosyć brutalnie musi zderzyć się z rzeczywistością.