środa, 25 listopada 2020

Trylogia „Stulecie Winnych” – Ałbena Grabowska || recenzja

Nie będę ukrywać, że po tę sagę sięgnęłam po zapoznaniu z pierwszym sezonem serialu. Moją uwagę przykuła głównie mistyczna część tego dzieła, a konkretnie wizje Anny Winnej, głównej bohaterki trylogii. Wcześniej nie miałam styczności z twórczością pani Grabowskiej, nie miałam o niej nawet pojęcia. A szkoda!

Ałbena Grabowska ma niesamowicie przyjemny styl. Powieści są napisane zgrabnie, zdania zazwyczaj krótkie, co zdecydowanie przyspiesza tempo czytania. Język niewyszukany, jednak w pewnych scenach wręcz mistyczny, magiczny. Z pierwszej części, „Ci, którzy przeżyli”  najlepszym przykładem jest scena nad jeziorem. Samo jeziorko jest zresztą owiane pewną tajemnicą i poniekąd stanowi element fantastyczny.

Jak już pewnie wyczuliście, pierwsza część bardzo mi się podobała. Miała świetnie poprowadzoną fabułę i nie było w niej takich zawirowań czasowych, których niestety nie zabrakło w kolejnych powieściach. Choć przez pierwszych kilka rozdziałów czytamy głównie o ojcu dziewczynek, Stanisławie, to jednak akcent jest dosyć mocno postawiony na postać Anny. Książka została tak napisana, byśmy właśnie jej kibicowali. W pierwszej części to właśnie Ania była moją ulubioną bohaterką. Warto też zaznaczyć, że książkową Annę lubi się znacznie bardziej niż serialową.

wtorek, 24 listopada 2020

Stacey Halls – Czarownica ze wzgórza || recenzja

Niezwykła powieść, idealna na nasze czasy.

Stacey Halls w „Czarownicy ze wzgórza” ukazała piękny obraz siły kobiet i prawdziwej przyjaźni, która nie zna granic.

 

Przyznam, że powieść wpadła mi w ręce zupełnie przypadkiem. Natknęłam się na nią w styczniu, w Biedronce. Kosztowała jakieś drobiazgi, bodajże 10 złotych. Moją uwagę przykuła przepiękna, kwiatowa okładka. Sięgnęłam po książkę i przeczytałam opis, po którym wiedziałam, że już tej powieści nie odłożę. Musiałam ją mieć, musiałam ją przeczytać. Byłam w szoku, że wcześniej nic o niej nie słyszałam, bo wydana została przez Świat książki a patronatem medialnym objął ją portal Lubimyczytać.pl.

W domu przekartkowałam książkę i znalazłam mnóstwo pięknych grafik/ rycin, przede wszystkim zachwycił mnie ex libris autorki oraz mapka – bo map jestem ogromną wielbicielką. Przez całą powieść dostajemy szczegóły, tłumaczące dlaczego dany detal znajduje się na grafikach, którymi opatrzona została powieść. Dodatkowo, każdy rozdział udekorowany został czteroma gałązkami wrzosów, co jest dla mnie wyjątkowo uroczym i trafnym ozdobnikiem. Wrzosy zdecydowanie kojarzą mi się z Anglią oraz czarownicami, więc postawienie właśnie na tę roślinę jest strzałem w dziesiątkę!

Przechodząc jednak do treści, chciałabym zaznaczyć, że książka została napisana pięknym językiem, który swym kunsztem przypomina klasyki literatury angielskiej. Bardzo cenię sobie powieści, np. sióstr Bronte i muszę przyznać, że styl Halls jest niesamowicie zbliżony do dzieł romantyzmu angielskiego.

czwartek, 12 listopada 2020

Taran Matharu – Bitwa (seria Summoner/Zaklinacz 3) || recenzja

 Twórczość Tarana Matharu nie jest mi obca, a moja przygoda z jego książkami rozpoczęła się właśnie od serii o Zaklinaczu i Akademii Vocanów.

Od razu spodobał mi się styl autora – lekki i przystępny. Czyli idealny do gatunku, ponieważ mamy tu do czynienia z fantasy młodzieżowym. Ale bez obaw – starsi czytelnicy także świetnie odnajdą się w tym świecie. Przyznam szczerze, że czytając miałam wrażenie jakby autor połączył Pokemony z realiami Władcy Pierścieni, jednak to już dotyczy całej serii, a o tym mam zamiar powiedzieć jeszcze innym razem.

Zatem przejdźmy może do recenzji tomu wieńczącego przygody Fletchera. Przede wszystkim –­ bladego pojęcia nie mam dlaczego tyle zwlekałam z tą częścią. Książka premierę miała ponad trzy lata temu, a dokładnie 25 października 2017 roku. Plus jest taki, że przynajmniej zdążyłam się za nią zabrać przed trzecią rocznicą.

wtorek, 10 listopada 2020

Ostatnie życzenie – Andrzej Sapkowski || recenzja

Wydaje mi się, że od roku osoby nieznającej Wiedźmina ze świecą szukać. Odkąd pojawił się serial na Netflixie, wszędzie słychać „Grosza daj Wiedźminowi” w obu wersjach językowych. Mam wrażenie, że każdy miał z tą postacią styczność – czy to w grach, czy serialach [tak, o polskim serialu nie zapominam], a może w filmie lub książkach. Dziś skupię się na dziele należącym do tej ostatniej grupy.

W tym roku, z okazji Maratonów „Magiczny Październik” oraz „DAMATON”, ponownie sięgnęłam po pierwszy zbiór opowiadań z uniwersum wiedźmińskiego. Był to powrót po około ośmiu latach. Muszę szczerze przyznać, że już wtedy książka przypadła mi do gustu. Spodobała mi się do tego stopnia, że od razu sięgnęłam po drugi zbiór. Niestety, na tym zapał dwunastoletniej dziewczynki się skończył. Na swoje usprawiedliwienie dodam tylko, że Wiedźmina nie było w podstawówkowej bibliotece.