Wydaje mi się, że od roku osoby
nieznającej Wiedźmina ze świecą szukać. Odkąd pojawił się serial na Netflixie,
wszędzie słychać „Grosza daj Wiedźminowi” w obu wersjach językowych. Mam wrażenie,
że każdy miał z tą postacią styczność – czy to w grach, czy serialach [tak, o
polskim serialu nie zapominam], a może w filmie lub książkach. Dziś skupię się
na dziele należącym do tej ostatniej grupy.
W tym roku, z okazji Maratonów „Magiczny
Październik” oraz „DAMATON”, ponownie sięgnęłam po pierwszy zbiór opowiadań z
uniwersum wiedźmińskiego. Był to powrót po około ośmiu latach. Muszę szczerze
przyznać, że już wtedy książka przypadła mi do gustu. Spodobała mi się do tego
stopnia, że od razu sięgnęłam po drugi zbiór. Niestety, na tym zapał
dwunastoletniej dziewczynki się skończył. Na swoje usprawiedliwienie dodam
tylko, że Wiedźmina nie było w podstawówkowej bibliotece.
Zacznijmy może od tego, że od razu polubiłam Geralta. Może dla innych być to dziwne, że dwunastoletnia dziewczynka zachwyciła się gburowatym magiem, ale… kto z Was się nim nie zachwycił? Myślę, że takich osób jest tu niewiele. W całej tej jego powściągliwości jest coś, co przyciąga ludzi. Dodatkowo w „Głosie rozsądku” od razu widzimy, że Wiedźmin to nie tylko dwa miecze, Płotka i czary. Geralt ma „serce”, umie okazywać szacunek kapłankom, nawet nie wierząc w Melitele. Jest specyficzny, ale właśnie dzięki temu urzekł miliony nie tylko w Polsce, ale i na świecie.
Pamiętam także, że przy pierwszym
czytaniu nie polubiłam Jaskra aż tak bardzo. Do tej miłości musiałam trochę
dorosnąć. Ale spokojnie – nie zajęło mi to długo. Przez całe „Ostatnie życzenie”
[opowiadanie] zastanawiałam się, co z
tym Jaskrem będzie. W tym samym czasie mieliśmy okazję razem z Geraltem poznać
Yennefer. Coś w niej było takiego, że nie potrafiłam jej zaufać. Jednak z „Głosu
rozsądku” wiedziałam, że pomiędzy nią a Wiedźminem coś zaiskrzy. I na iskrzeniu
się nie skończy. Powoli zatem zapoznawałam się z tą tajemniczą postacią, aż w
końcu… opowiadanie zaczęło chylić się ku końcowi, kartek w dłoniach coraz mniej,
a ja dalej nie czułam nic. Yennefer zdecydowanie mnie nie urzekła, za to
urzekło mnie uczucie jakim obdarzył ją Geralt.
Podejrzewam, że mój brak uczucia wobec
Yennefer mógł wynikać z tego, że już wcześniej swe serce oddałam Renfri. Była
tak zadziorna i urocza we wszystkim co robiła, że nie mogłam się nie zakochać. Warto
dodać, że historia Dzierzby jest swoistym re-telling’iem baśni o Królewnie
Śnieżce. Za tą bajką nie przepadałam, choć poznałam ją zarówno w wersji
baśniowej, disnejowskiej a nawet w formie spektaklu teatralnego. Natomiast
Andrzej Sapkowski dał Śnieżce charakter, któremu oprzeć się nie dało. Zarówno przy
pierwszym jak i drugim czytaniu, bardzo zabolało mnie jej zachowanie, które w rezultacie
doprowadziło Geralta do ostateczności.
serial "Wiedźmin" (2002), Héritage Films |
Skoro sprawę bohaterów już mamy za sobą,
myślę, że pora skupić się na świecie przedstawionym i stylu autora. Omówię je
równocześnie, ponieważ w tym przypadku są ze sobą bardzo powiązane. Mianowicie,
Andrzej Sapkowski nie ma żadnego problemu z ekspozycją. Wszystko podane jest
lekko i przyjemnie. Czytelnik nie czuje się przytłoczony, wręcz przeciwnie. Krótkie
i rzeczowe opisy sprawiają, że bez problemu wczuwamy się w klimat powieści, a
dzięki temu oraz szybkiemu tempu rozwoju akcji gnamy przez opowiadania, nie
wiedząc nawet kiedy kolejne strony umykają nam między palcami.
Bardzo się cieszę, że autor postanowił
opisać tylko to, co jest nam potrzebne. Nie zostajemy zalani całą historią
uniwersum, ba – nie wiemy nawet gdzie leżą opisane krainy. Wiedźmin nie ma
mapki, nie zawiera też sienkiewiczowskich opisów drogi. Każda przygoda
rozpoczyna się praktycznie na miejscu, gdy Geralt dociera do celu i od razu
rozpoczyna się akcja.
Kolejnym atutem, o którym muszę
wspomnieć jest opisywanie scen „łóżkowych”. Gdy pierwszy raz sięgałam po
Sapkowskiego, nie miałam pojęcia co mnie czeka. „Na koncie” przeczytanych
książek tylko jedna zawierała pobieżny opis stosunku. I bardzo dobrze, ponieważ
mój młody umysł nie został w żaden sposób skrzywdzony ani skrzywiony! W „Wiedźminie”
scen erotycznych znajdziemy kilka, jeśli mnie pamięć nie myli – trzy. Pierwsza
toczy się między Iolą a Geraltem i jest dosyć bezpośrednia. Druga to scena „poza
kadrem”, że tak to nazwę. Sapkowski daje nam do zrozumienia, że między Renfri a
Białym Wilkiem zaszło coś więcej niż „pogaduchy do poduchy”, jednak nie
dostajemy opisu. Ostatnia znajduje się w opowiadaniu tytułowym i jest to scena sensualna,
delikatna oraz piękna. Myślę, że chociaż mijają lata i na moim koncie rośnie
liczba przeczytanych książek, to właśnie ta scena na zawsze będzie królowała
nad innymi opisami uprawiania miłości [właśnie ten zwrot pasuje tu
najbardziej].
Podsumowując, choć do losów Geralta
wróciłam po długich latach, to nadal uważam, że jest to książka wybitna. Pióro
pana Sapkowskiego lekkie i myślę, że nikt nie będzie miał z nim problemu. Postaci
są wykreowane wyśmienicie, choć istnieją tylko w świecie wyobraźni to czuć, że mają
duszę. Świat świetny, choć bez konkretnego kształtu. Zbiór opowiadań polecam
osobom, które pokochały Geralta serialowego czy growego oraz tym, które jeszcze
[jakimś cudem] o nim nie słyszeli. Myślę, że po książkę może sięgać młodzież „gimnazjalna”,
czyli od około 13/14 roku życia wzwyż. Młodsi czytają na własną
odpowiedzialność!
WERDYKT:
Fabuła: 9/10 [zdecydowanie za mało
Jaskra i Renfri powinna skończyć inaczej]
Świat przedstawiony: 10/10
Styl pisania: 10/10
OCENA: 9,7/10 [czyli jak mówiłam –
wybitna!]
Monika Karolina
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz