Estelle Maskame swoje fanki zdobyła za
pomocą portalu Wattpad, gdzie udostępniała rozdziały swoich powieści o Eden i
Tylerze – przybranym rodzeństwie, które zostaje zmuszone do wspólnego spędzenia
lata. Długo zastanawiałam się nad sięgnięciem po tę trylogię [nie czytałam 4.
tomu, nie uważam go za potrzebny; historia zamknęła się dla mnie na 3. tomie],
jednak w końcu uznałam, że ta powieść wywierci mi dziurę w brzuchu, jeśli jej
nie przeczytam.
Ubiegłego lata, początkiem sierpnia 2019, sięgnęłam po pierwszą część noszącą tytuł „Czy wspomniałam, że Cię kocham?”. Bardzo podobał mi się fakt, że autorka powoli buduje relację pomiędzy bohaterami. Na pierwszy pocałunek trzeba czekać około połowę książki, więc nie jest to szybko rozwijający się romans. Dzięki takiej kreacji wątku romantycznego powieść zdecydowanie zyskała na autentyczności. Irytował mnie jednak fakt, że przez resztę książki wmawiane nam jest, iż miłość tych dwoje jest uczuciem zakazanym. Nie zgodzę się z tym – Tyler i Eden poznają się będąc już niemal dorosłymi ludźmi (mają kolejno 17 i 16 lat), małżeństwo ich rodziców nie sprawi, że nagle zostaną prawdziwym rodzeństwem. Wydaje mi się, że istotne jest tutaj zaznaczenie mojego spojrzenia na ten wątek, ponieważ miał on wpływ na ocenę. Także dla jasności: romans Eden i Tylera nigdy nie był dla mnie zakazany! Dodatkowo odepchnął mnie epilog tej części. Choć do tej pory bardzo lubiłam Eden, na ostatniej stronie po prostu ją znienawidziłam. Byłam zła na autorkę do tego stopnia, że nie potrafiłam się zmusić do przeczytania kontynuacji, choć pierwszą część pochłonęłam w jedną noc.
Dlatego po drugą i trzecią część
(kolejno „Czy wspomniałem, że Cię potrzebuję” oraz „Czy wspomniałam, że za Tobą
tęsknie?”) zdecydowałam się przeczytać dopiero w tym roku. Wydaje mi się, że
była to dobra decyzja, ponieważ zdążyłam ochłonąć. To jednak nie zmienia faktu,
że przez drugi tom musiałam się nieco pomęczyć. Działania głównej bohaterki
działały na mnie jak płachta na byka. Nie potrafiłam jej kibicować jak
wcześniej, a nawet czasami miałam ochotę wziąć Eden za ramiona i zapytać: „co
ty robisz?!”. Momentami musiałam po prostu książkę odłożyć. Nie miałam nawet
pojęcia, że można się aż tak zdenerwować czytając. Jednak warto się czasem pomęczyć,
chociażby po to, żeby przeczytać część ostatnią.
Zbawieniem był trzeci tom. To
zdecydowanie najlepsza część tej trylogii. Bardzo często czytając serie
zauważam zjawisko, które nazywam „magią ostatniego tomu”. I tutaj ta magia
działa wspaniale. Od pierwszych stron miałam wrażenie, że mam do czynienia z zupełnie inną osobą. Eden w
końcu jest dorosła, nieco bardziej dojrzała. Wcześniej miałam często wrażenie,
że ona sama nie wie co robi i dokąd zmierza. Tu było zupełnie inaczej. Owszem,
nadal podejmuje niektóre decyzje zbyt impulsywnie, jednak teraz są one bardziej
trafne. Co więcej, przez całą poprzednią część niesamowicie irytował mnie fakt,
że czyny bohaterów nie mają konsekwencji – robią coś złego czy nieetycznego, a
i tak uchodzi im to na sucho. W tym tomie jednak w końcu przychodzi „kara”.
Poza tym ta część jest bardzo… refleksyjno-oczyszczająca. Refleksyjna, bo nowa
Eden odseparowała się nieco od tego, co w przeszłości wydarzyło się w jej
życiu, patrzy na to z innej perspektywy i wyciąga wnioski. Oczyszczająca,
ponieważ w końcu sprawy odnajdują właściwy bieg, a niejasności zostają
przedyskutowane.
Opowiadając o DIMILY nie można pominąć
faktu, iż wszystkie książki zostały świetnie napisane. Mimo momentów irytacji,
które miewałam w trakcie lektury, powieści czytało mi się bardzo szybko.
Jedynie z tomem trzecim miałam miejscami kłopoty. Podejrzewam jednak, że wynika
to z tłumaczenia. Pierwsze dwa tomy tłumaczyła pani Annę Dobrzańską, która
naprawdę świetnie radziła sobie z tłumaczeniem. Dlatego nie rozumiem decyzji
wydawnictwa o dodaniu drugiego tłumacza, czyli Joanny Wasilewskiej. Niestety
nie wiem w jakim wieku jest pani Joanna, jednak czytając odniosłam wrażenie, że
jest to osoba starsza, która nie do końca odnajduje się w młodzieżowym języku.
W trzeciej części występują zwroty, których Eden z pierwszych dwóch tomów po
prostu by nie użyła. I nie da się tego uzasadnić przemianą wewnętrzną
bohaterki. Dodatkowo występują błędy wynikające z niezrozumienia kontekstu
wypowiedzi, np. zdanie „I feel sick” zostało przetłumaczone jako „czuję się
chora”, choć ze zdań sąsiadujących wynika, że zrobiło jej się niedobrze.
Ale nie samym tłumaczeniem stoi książka.
Ważne jest także jakie treści przekazuje oraz jakich posiada bohaterów. Nie
zawsze zgadzałam się z tym co autorka wymyśliła i w jaki sposób prowadziła
poszczególne wątki, jednak ostatecznie jestem zachwycona. Stało się to głównie
za sprawą świetnie wykreowanego męskiego bohatera wiodącego – Tylera. W
pierwszej części jest to typowy „bad boy” z powieści młodzieżowych, jednak na
przełomie trylogii rozwija się w dojrzałego mężczyznę, który ma już wszystko
poukładane w głowie i wreszcie uporządkował sobie życie. Mogę szczerze
powiedzieć, że Tyler jest najlepszym (pod względem kreacji) „złym chłopcem”,
jakiego spotkałam w książce dla młodzieży. Bardzo cieszy mnie, że autorka nie
zastosowała w stosunku do niego „leczenia miłością”, które często pojawia się w
tego typu powieściach. Dlatego bardzo podobał mi się fakt, iż autorka postawiła
na odseparowanie ich od siebie, żeby Tyler zdał sobie sprawę, że to nie miłość
go uleczy, ale on sam musi to przepracować. Wydaje mi się, że przemiana Tylera
jest najważniejszym elementem fabuły tej trylogii.
Polecam ją zwłaszcza czytelnikom około
15 r.ż., ale nie martwcie się, jeśli jesteście starsi, bo wy też macie szansę
dobrze bawić się przy tych powieściach. Oczywiście trylogia ma lepsze i gorsze
momenty, ale warto ją przeczytać choćby dla tego uczuciowego rollercoster’a,
który zapewnia. Jeśli podobała Wam się pierwsza część, to nie zniechęcajcie się
w trakcie drugiego tomu, ponieważ trzeci tom wynagrodzi Wam go z nawiązką. Zapewniam,
że pokochacie tych bohaterów, potem ich znienawidzicie, a ostatecznie
pokochacie ich jeszcze mocniej!
WERDYKT:
TOM 1; 2; 3
Fabuła: 7/10; 7/10; 8/10
Świat przedstawiony: 7/10; 6/10; 8/10
Styl pisania: 8/10; 8/10; 8/10
OCENA: 7,4/10; 7/10; 8/10
OCENA: 7,5/10
Monika Karolina
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz