„Wzięłam miękki czarny ołówek,
zatemperowałam go na grubo i zaczęłam pracować. Niebawem nakreśliłam na
papierze szerokie i wypukłe czoło oraz kwadratowy zarys podbródka. Z
przyjemnością oglądałam kontury tej twarzy i szybko zaczęłam uzupełniać jej
rysy. Pod takim czołem trzeba dać silnie zaznaczone, prosto biegnące brwi; a
potem, naturalnie, wyraźnie określony nos o prostym mostku i pełnych nozdrzach;
dalej ruchliwe usta, bynajmniej nie małe; następnie silną brodę, z wyraźnym
dołkiem w środku; oczywiście należało tu jeszcze dodać czarne bokobrody i włosy
bujnie nastrzępione nad skroniami, falujące nad czołem.”
~ C. Bronte, „Dziwne losy Jane Eyre” (1847),
przekład: Teresa Świderska
Gdy sięgałam po tę powieść nie
wiedziałam czego się spodziewać. Z książkami sióstr Bronte miałam już wcześniej
styczność, jednak nie wiedziałam czy historia Jane Eyre również przypadnie mi
do gustu. W „Wichrowych Wzgórzach” zakochałam się do tego stopnia, że zabrałam
ją ze sobą nawet do szpitala. Jakże jednak ubogim w doświadczenia człowiekiem
wtedy byłam!
„Dziwne losy Jane Eyre” są powieścią zupełnie inną. Zarówno pod względem narracyjnym (tu mamy do czynienia z narracją pierwszoosobową) oraz fabularnym. Stylistycznie jest dosyć podobnie, wręcz typowo dla epoki. I moim zdaniem to zdecydowany plus. Uwielbiam gotyckie powieści właśnie za ich niesamowity nastrój oraz język. Początkowo obawiałam się jednak, że książka mnie znudzi. Jest prawie dwukrotnie grubsza od „Wichrowych Wzgórz”. Nic takiego nie miało jednak miejsca.
[źr.: https://www.filmweb.pl/film/Wichrowe+wzg%C3%B3rza-1992-1223/photos]
Początkowo czytywałam ją tylko jadąc
tramwajem, więc nie miałam na nią zbyt wiele czasu. Mimo to, książkę czytało mi
się tak dobrze, że podczas godziny jazdy czytałam kilka rozdziałów na raz. Gdy
wreszcie pewnej soboty postanowiłam poczytać ją sobie „na dobranoc”, jednak
skończyłam o trzeciej nad ranem. Potem jeszcze długo nie mogłam zasnąć, bo przeczytałam
¾ książki na raz i wszystkie jej wydarzenia kłębiły się w mojej głowie do
świtu.
Jane Eyre nie jest dobrze traktowana
przez ciotkę, która musiała zająć się nią po śmierci brata. Dziewczynka zostaje
oddana do szkoły w Lowood, gdzie często zostaje poddawana karom. Gdy
nastoletnia Jane kończy edukację znajduje pracę jako guwernantka w posiadłości Edwarda
Fairfaxa Rochestera. Zarówno dom jak i jego właściciel są tajemniczy, jednak
Jane i pan Rochester powoli zbliżają się ku sobie. Otoczona pięknymi damami i
eleganckimi dżentelmenami dziewczyna, ponownie czuje się niewłaściwą osobą w
niewłaściwym miejscu. Jednak odrzucenie ze strony panien z wyższych sfer nie
jest najgorszym, co czeka młodą nauczycielkę.
Przyznam szczerze, że Jane nie od razu
skradła moje serce. Oczywiście, współczułam jej w ciężkich chwilach i
przeżywałam z nią radości, jednak dopiero po czasie zdobyła mnie w pełni. Z
panem Rochesterem było inaczej. Już przy pierwszym, jakże nieporadnym,
spotkaniu poczułam do niego ogromną sympatię. To uczucie narastało we mnie
przez całą powieść, aż odnalazło spełnienie na ostatnich kartach książki.
Pokochałam pana Edwarda jak żadnego innego bohatera książkowego dotychczas
(choć długo walczył o me serce z Michałem Wołodyjowskim). Jestem przekonana, że
znajdzie się wiele czytelniczek, które ukochało go w równym stopniu. Jeśli
natomiast jeszcze nie przeczytaliście tej książki – musicie ją jak najszybciej
nadrobić.
Słowem podsumowania: książka mnie
zachwyciła. Przeżyłam przy jej lekturze emocjonalny rollercoaster od stanu
euforii przez rozpacz aż do spełnienia. Książkę czyta się dobrze i wbrew jej
objętości naprawdę szybko i lekko. Postaci nie są przerysowane, są zdecydowanie
szczere, prawdziwe. Choć w pewnym momencie nie mogłam pogodzić się z decyzją Jane,
to doskonale rozumiałam dlaczego ją podjęła. Z wielką chęcią sięgam po tę
książkę ponownie, nawet jeśli nie czytam jej w całości to często przeglądam
ulubione fragmenty. Ta powieść to po prostu ogromna przyjemność jaką dajecie
swojej duszy.
WERDYKT
Fabuła: 10/10 [zwroty akcji wywracają
wszystko do góry nogami]
Świat przedstawiony :10/10 [kompletny,
logiczny, dopracowany]
Styl pisania: 10/10 [lekki, przyjemny,
tajemniczy i mistyczny]
OCENA: 10/10
Monika Karolina
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz