Witajcie
kochani!
Dzisiaj
przychodzę do Was z nieco refleksyjnym podsumowaniem półrocza. Nie jest to dla
mnie do końca tak łatwe jak może się wydawać, ale uznałam, że pół roku to
strasznie dużo czasu, więc pora jakoś ten pierwszy etap podsumować.
Na
początku chciałabym zaznaczyć, że jestem osobą, która dużo czasu poświęca na
spanie i nie wynika to z mojego lenistwa, a z zaleceń lekarza. Przez to, że
dużo muszę odpoczywać i czasem czuję się nieco słabsza tracę strasznie dużo
czasu, który mogłabym poświęcić na robienie czegoś lepszego, ciekawszego i
zdecydowanie bardziej produkcyjnego. Ale "są rzeczy ważne i
ważniejsze". A dla mnie tymi priorytetami są: rodzina, zdrowie i
(aktualnie) studia. Dlatego nie czytam tyle, ile bym chciała. Ba! Odkąd zamknęli
nas w domach wcale nie mam więcej czasu wolnego, ponieważ e-studia okazały się
zdecydowanie bardziej aferujące, niż się spodziewałam. Ponadto, odkąd nie
jeżdżę na uczelnię tracę co najmniej godzinę, którą mogłabym poświęcić na
czytanie w tramwaju. Zostałam, więc w pewien sposób okradziona z tego czasu,
ale zgadzam się z decyzją rządu na temat zdalnego nauczania.